Akcyza
Lis co dzierżył rządy w lesie
Kazał wyciąć pół dąbrowy,
Za przychody jak wieść niesie
Wybudował pałac nowy.
Przed pałacem ustawiono,
Marmurowy, przeogromny
Pomnik dyktatora z żoną,
Ku pamięci dla potomnych.
Krzyczą drukiem obwieszczenia,
Że lis w lesie sprawi cuda,
I faktycznie las się zmieniał
Pracą zwierząt w pocie, w trudach.
Już są ścieżki i alejki
Są ławeczki w cieniu brzóz,
Po żołędzie też kolejki
Mniejsze się wydają już.
Są boiska i stadiony,
I baseny są, że hej!
W sumie zwierz zadowolony,
Tylko lasu coraz mniej.
Lecz są tacy, którzy knują,
którzy lisa nie chcą chwalić,
O aferach przebąkują,
Rządy lisa chcą obalić.
Bo spieniężył lis pół lasu,
I chwilówki wziął w lombardzie!
Krzyczą od jakiegoś czasu
Coraz głośniej, coraz hardziej.
A lis przybrał smutną minę,
I rzekł: Ja to wszystko dla was,
Każdą życia mą godzinę
Mi zabiera wspólna sprawa.
Dla was nie śpię, nie dojadam,
Dla was drzew tysiące sadzę
Jak nie chcecie, trudna rada,
Opozycji oddam władzę.
I przekonał wszystkich wokół,
Że włodarzem jest najlepszym,
Potem rządził przez pół roku,
Aż się budżet zaczął pieprzyć.
By ratować swoją skórę,
Żeby budżet był w porządku
Rzekł: podatki muszą w górę
Iść z akcyzą już od piątku.
Gdy ogłosił tę nowinę,
Rządził jeszcze przez godzinę,
Dzik mu zębem brzuch rozpłatał,
Niedźwiedź pysk mu rozharatał.
Zapamiętaj więc młodzieży
Że majstrować nie należy,
Żeby kości mieć w całości
Przy akcyzie w szczególności.