
Wyszedłem ciszy na spotkanie,
W nocy najłatwiej ciszę spotkać ,
Niebo gwieździste jej przebraniem,
Ciemność otula ciszy postać.
W cieniu się drzew bezlistnych kryje,
Jakby się blasku pełni bała,
Tu wiatru podmuch ją zabije,
Najmniejsza myśl by ją przegnała.
Stoję i prawie nie oddycham,
Mogę tej ciszy niemal dotknąć,
Lecz jak zjawiła się, tak znika.
Klonowy liść zastukał w okno.
Takiej strony mi brakowalo… Dzieki za cudne wiersze 🙂
Robię to dla takich komentarzy 🙂