
Słońce uwija się jak szalone
By gigawaty dać nam zielone,
Rzeki pracują wprost w pocie czoła,
Żeby napięcie w sieci wywołać,
I gdy za darmo wiatr robi prąd,
Skąd takie prądu ceny są skąd?
Już wyłączona pusta lodówka,
Co trzecia tylko świeci żarówka,
Romantyzm nam się w wieczory wkrada,
Choć świeczki drogie, że szkoda gadać.
A więc w tygodniu, gdy zaoszczędzę,
I na kilowat mam odłożone,
To po przyjaciół do miasta pędzę,
Przed telewizor zapraszam żonę.
Kiedy wieczorna pora się zbliża,
Przed stucalowym siadamy w rzędzie
I wsłuchujemy się w Marka Czyża
Słowa jak kiedyś dobrze nam będzie.
Taka nas wtedy ogarnia radość,
Jakbyśmy wzięli jakiś narkotyk,
Na cały tydzień radości zadość,
Z uśmiechem można iść do roboty.
To, że jest drogo to jest chwilowe,
Później już będzie tylko wspaniale,
Bo dla planety będzie najzdrowiej,
Gdy tu niczego nie będzie wcale.
Gdy tylko lasy, gdy tylko łąki,
Rzeki szerokie jak sięgnąć okiem,
Pszczółki, jaskółki, motylki, bąki,
Warto pomęczyć się jeszcze trochę.
Na tym polega ów ład zielony,
Że każdy będzie zadowolony.
Lecz kiedy będzie? Kto może wiedzieć,
Póki co trzeba w ciemności siedzieć.
Klimat posłuszny jest woli naszej,
Zwycięstwo czeka na końcu drogi,
Wrogów postępu, ja tu nie straszę,
Wrogów postępu los będzie srogi.