
Ledwie się umościł człowiek,
Spłacił kredyt za mieszkanie,
Emeryckie plany w głowie,
No i wnuków rozpieszczanie,
Autko jest dziesięcioletnie,
prawie nówka i bez rdzy,
Teraz człowiek se odetchnie,
Spełni swe dziecięce sny.
Weźmie żonkę do Krakowa,
I Królewski zwiedzi Zamek,
Tylko autko zatankować
Potem, w góry, w Zakopane.
W Krasiczynie nocy kilka,
I uderzyć na Podlasie,
Na Mazurach spotkać wilka,
Malbork zwiedzić, bo na trasie.
Jeszcze wskoczyć do Bornego,
Spojrzeć co się tam zmieniło,
Wieczór spędzić wraz z kolegą,
Powspominać jak się żyło.
Tyle pracy człowiek włożył,
Tyle państwu dał w podatkach,
Że nareszcie może pożyć,
Świat uśmiecha się do dziadka.
Tak być miało, takie plany,
Ale co się tutaj stało?
Z planów nici, bo świat znany,
Ocieplenie pogrzebało.
I do banku znów po kredyt,
Znów zastawić trza mieszkanie,
Pompę ciepła kupić, żeby
Tańsze było ogrzewanie.
Dieslem też się jechać nie da,
Bo jest nieekologiczny,
Na złom auto trzeba sprzedać,
Chociaż lakier jeszcze śliczny.
To co człowiek wypracował,
I co do skarpety schował,
Odda teraz by planeta,
Nie spłonęła jak kometa.
Więc, gdy się narodzę kiedyś
Za przyczyną dziwnych zdarzeń,
Daj mi Boże mądrość żebym,
Nie odkładał swoich marzeń.