Jeszcze pamiętam tamte baśnie,
gdy Jasio szedł z tobołkiem w świat,
z ptakami iść mu było raźniej,
bo ptaków mowę przecież znał.
 
W tobołku chleba kromki dwie,
w tobołku słonecznika garść,
przed siebie w świat na boso szedł,
słonecznik miał by ptakom dać.
 
Że głupi był, to nie bał się,
o życie, ani dobra swe,
zawsze pomagał ciężar nieść,
gdy prosił ktoś, nie mówił nie.
 
I gdy odważnie szedł tak w świat,
to świat mu swe bogactwa kładł,
do bosych, do Jaśkowych stóp,
a on nie zważał na nic tu.
 
Oddawał wszystko co mógł mieć,
ze wszystkich ludzkich trosk się śmiał,
a kiedy umarł sobie gdzieś,
aniołów stu za braci miał.
5 1 głos
Ranking Ocen
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.