Nie jesteśmy równi, ani tacy sami,
Ani wobec prawa, ani urodzeniem,
Choć zdawać się może niektórym czasami,
Że śmierć nas zrównuje, ale to złudzenie.
Gdy spojrzeć na ludzkość z pewnej odległości,
Wydawać się może, żeśmy są jak mrówki
I myśl o idei wspaniałej równości,
Wpaść może do jakiejś głupiutkiej makówki.
I zwykle się wtedy pewien problem rodzi,
Się krótkich naciąga, wysokich się ścina,
Gdy hasło równości chce masom przewodzić,
Poczciwa powraca do łask gilotyna.
Łatwiej jest wodę po równinach rozlać,
Niż poziom jej wznosić, by mocy jej nadać.
Leniwym nurtem łatwo rządzić można.
Tam równość, gdzie poziom najniżej opada.
