
Gaśnie ogień pod kotłami
Wody leją się strumienie,
Stygnie smoła z grzesznikami,
Wielkie w piekle poruszenie.
Stają pod urzędem czarci
Bezrobotnych tam miliony.
Jeszcze jakiś słychać żarcik,
Ale smutkiem przepełniony.
Wrota piekieł już rozwarte,
Jakby tu huragan przeszedł,
Cerber co tu trzymał wartę
Minę ma jak zbity piesek.
Nie ma kogo już pilnować,
Nie ma kogo w ogniu smażyć,
Słychać wokół gorzkie słowa,
I telexy dziennikarzy.
Zjadą się deweloperzy,
Kupić teren pod budowę,
Geodeci bedą mierzyć
Grunta pod osiedla nowe.
A dlaczego tak się stało?
Głową za to kto odpowie?
Co tam w górze się zadziało,
Czy to znów zawinił człowiek?
Grzech dziś znika ze słownika,
Dość już błędów i wypaczeń,
Dobro wciąż zostaje dobrem,
Zło, to dobro jest inaczej.
Wymyślono różne słowa,
Żeby zło pokolorować,
Grzech w tym świecie wyzwolonym
Całkiem został przetrzebiony.
Wszystko z wszystkim pomieszane,
Można by wymieniać długo.
Co od wieków potępiane,
Dzisiaj zwykłą jest usługą.
Czym się brzydził prawy człowiek,
Dzisiaj polityką zwie się,
A spekulant powiem tobie,
Z dumą swoje miano niesie.
Bezrobotni Szatanowie
Już rozbiegli się po świecie,
Co jest prawdą, nikt nie powie,
To nas wkrótce z planszy zmiecie.