
Nie za bardzo daleko
W nieodległym też czasie
Gdzieś pod lasem, nad rzeką,
W lichym dosyć szałasie,
Człowiek mieszkał co sto lat,
Miał w metryce lub więcej,
Człowiek stary jak świat był
A wciąż młode miał serce.
Świtem zwykle z ptakami
Pogwizdywał jak kos
W rzece pływał z rybami,
Nie narzekał na los.
Wtedy przyszedł urzędnik
Z urzędnikiem zaś straże,
A urzędnik niósł dziennik
Z urzędowym nakazem.
Mówiąc, zęby wyszczerzył,
Że do króla należy,
Każdy ziemi mieszkaniec,
Jego dom i ubranie.
I że prawo dziś wchodzi,
Że ma płacić podatek,
Ten kto tu się urodził,
aż po życia ostatek.
Od wszystkiego co zbierze,
Upoluje lub złowi,
Jak najszybciej i szczerze
Pół zaniesie królowi.
A, że król jest daleko,
To tu urząd powstanie.
Król za górą, za rzeką,
Więc tak będzie najtaniej.
By zjeść rybę w panierce,
Musisz dwie upolować,
Jedną oddasz w me ręce,
Drugą możesz zachować.
W zamian za to Król da ci
To co zwie się Ojczyzna.
Abyś nie czuł że tracisz.
Mądre to, musisz przyznać.
A Ojczyzna jest po to,
Byś miał za co umierać,
Byś był dumny, że oto,
Możesz grać bohatera.
Gdy zapytasz dlaczego
wszystko gra, ale zgrzyta,
Byś zrozumiał kolego,
Jeszcze raz wiersz przeczytaj.