Wszystko miał w życiu poukładane,
W fabryce gwoździ na drugą zmianę,
Obiad w południe, TV wieczorem,
Rano pięć godzin przed monitorem.
Tam skomentować wszystko potrafił,
Choć niezbyt biegły był w ortografii,
A co się dzieje w szerokim świecie,
Wiedział, gdyż czytał o tym w Onecie.
Na polityce można powiedzieć,
Zęby zjadł, zwłaszcza, cztery na przedzie.
W sprawach kościoła dość ordynarny,
Jadem cyfrowym pluł w stronę „czarnych”.
Wszystko miał w życiu poukładane,
W lustro więc patrzył z dumą pan Janek.
Lecz i dla Janka mroczny dzień nastał,
Wirus mu wszystkie pozmieniał hasła.
I w telefonie i na pececie,
Nie wie już co się dzieje na świecie,
Facebook nie działa, ti wi nie działa,
Historia życia zniknęła cała.
W pracy już mieli go za wariata
Tak go dobiła tych haseł strata,
Miotał się szalał, przeklinał szpetnie,
Ludzie myśleli, że go odetnie.
I tak mijały dni i miesiące,
Informatykom płacił pieniądze,
Żeby mógł wrócić do siebie Janek
By mu zwrócili życie zabrane.
Aż dnia pewnego wyszedł z mieszkania,
I chociaż ledwo idąc się słaniał,
Żeby nie upaść wsparł się o drzewo,
Na zieleń wiosny spojrzał i w niebo,
Usłyszał ptasich zalotów trele,
Dzwony zabrzmiały gdzieś na kościele,
Nagle złych czarów zasłona pryska,
Dostęp do siebie Janek odzyskał.

0 0 głosów
Ranking Ocen
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.