
Kiedy jak Leonardo śledzisz ruch ptasiego skrzydła,
gdy w zachwyt wprawia cię wzburzone morze,
gdy ci codzienna szychta nie obrzydła,
nie jest najgorzej.
To jeszcze młodość,
jeszcze mamy plany,
przed nami wiosny, jesienie i zimy,
jeszcze żyjemy i jeszcze kochamy,
jeszcze swe szczęście latami mierzymy.
I kto wymyślił naszych dni skończoność?
Kurtynę, która po sztuce opada?
Żyć trzeba, jakby po dniu umęczonym,
w sen zasłużony spokojny zapadać.
Walczyć i w walce siły swoje oddać,
Kochać i miłość całą swą zostawić,
i za przyjaciół wino wypić do dna,
i życia nasze, aż do końca sławić.