Patrzyłem w gwiazdy, drogi szukając do Ciebie.

Przecież wierzyłem, a dzisiaj mówię, że nie wiem.

Milczałem długo, pragnąc usłyszeć choć słowo,

Pojąłem wtedy, by siebie stworzyć na nowo.

I jestem drzewem, które wiatr chwyta w ramiona,

Stoję i wrastam jak korzeniami w świat.

Kiedy upadnę, cały nie skonam, nie zginę, 

Z gliny powstałem, żeby zamienić się w glinę.

I bedą deptać po mnie nieznanych miliony,

Runie w niepamięć czym kiedykolwiek tu byłem,

Aż czas do mety truchtem dobiegnie zmęczonym,

A świat nasz znowu kosmicznym stanie się pyłem.

5 3 głosów
Ranking Ocen
1 komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.