
Przecież jak letnia powódź jest miłość,
Gotowa zniszczyć granice świata,
Obróci w niwecz wszystko co było,
Stuletnie dęby z drogi swej zmiata.
Potem spokojna swoich zdobyczy,
W łagodny zmienia się nurt leniwy,
Wód swych leśnemu bractwu użyczy,
Miejsce odnajdzie wśród sprawiedliwych.
A kiedy w morzu swe życie kończy,
Oddaje wszystko co ma najlepsze,
Ze swoim bogiem w jedno się łączy,
W morskiej się ciszy rozpływa wiecznej.