Na planecie która tysiąc
Razy większa jest od Słońca
Żyją stwory, mogę przysiąc,
Ledwo większe od zająca.
Żyją sobie tamte stwory
W tej odległej galaktyce,
Od nas to kawałek spory
Hen daleko za Księżycem.
Lecz pomimo swego wzrostu
I wielkości ich planety,
Rzec to muszę prosto z mostu,
Toczą boje o kobiety.
O kobiety, żyzne pola,
Lasy, góry i dąbrowy,
Każda wojna trwa tu sto lat,
Każdy bić się jest gotowy.
Rzadko komu mówią dziadku,
Śmierć zielone kładzie kłosy,
Wojnę się dostaje w spadku,
To powszechne są tu losy.
Jak tym bojom kres położyć,
Jak dziedzictwo to odrzucić,
By mógł każdy setki dożyć,
By się w końcu przestać młócić.
Nie pomogły nic apele
By zaprzestać krwawych wojen,
Trup się wszędzie gęsto ściele,
Nikt nie zaprzestaje zbrojeń.
By zapobiec wyludnieniu,
Już najtęższe myślą głowy,
Profesorskie radzi gremium,
Wnet plan działań był gotowy.
Każdy żołnierz ma przy pasie
Ładownice na naboje,
Wymyślono więc, że zda się
Tych ładownic zmienić kroje.
Krój zmieniono i kolory,
Hermes by się nie powstydził
Że to był wydatek spory,
Nie każdemu to się widzi.
Wkrótce rozkaz padł by w kwiatki
Przemalować karabiny,
I pudrowe chlapnąć łatki
Samochodom na kabiny.
I powoli krok po kroku,
Wojsko swą straciło grozę,
I nie dalej jak w pół roku
Sztab różowym jeździł wozem.
Na usługi kosmetyczek
Wzrosło zapotrzebowanie,
Dziś do służby wartowniczej
Bez manicure nikt nie stanie.
Coraz mniej więc czasu w boju,
Coraz więcej na masażach,
Czas pochłania dobór strojów,
Wojna już im nie zagraża.
Karabiny już z plastiku,
Czołgi z gumy są dmuchanej,
I defilad jest bez liku,
A w nich armie malowane.
I w lusterka zapatrzeni
Kiedyś dzielni wojownicy,
W pięknych paziów przemienieni,
Już co drugi z nich w spódnicy.
Już o wojnach zapomnieli,
I o męskich swych pragnieniach,
Tak jak naukowcy chcieli,
Wojna w pokój się zamienia.
Plan zadziałał doskonale,
Pierwszy pokój od stuleci,
Tylko jedno małe „ale”
Rodzić się przestały dzieci.