
Wierszyk dla Ryszarda Tyszkiewicza w dniu jego urodzin
Gdybyś Boże tak się zgodził
bym się jeszcze raz urodził
I zapytał o czym marzę
Rzekłbym: daj mi być malarzem.
Zaraz dobry Panie Boże,
cały zamysł mój wyłożę,
abyś poznał rzeczy sedno,
bo mi nie jest wszystko jedno.
Bym na strychu miał pracownię,
poplamione farbą spodnie,
dwie sztalugi, pędzli setkę,
No i piękną, ech kobietkę.
Chadzałbym z farbami w góry
by malować cud natury,
Błękit nieba, zieleń lasów,
Byleś dał mi trochę czasu.
Bym malował śliczne panie
bez ubrania, lub z ubraniem.
I kasował tłuste diety
od ich mężów za portrety.
No i talent daj mi Panie,
Bo bez niego się nie stanie,
bo bez niego żal zachodu.
I bym odkrył go za młodu.
Nie myśl dla mnie o Montmartre
Kraków może być na start,
Albo nawet tu w Kotlinie
niech mi życie znowu płynie.