
Dwóch się niewolników sprzeczało na polu,
którym końcem kija obici być wolą.
Jeden z doświadczeniem życiowym bogatym,
wybrał koniec grubszy, bardziej rosochaty.
– Nie pęka tak skóra jak z końca cienkiego,
lepiej dostać grubszym, niż cieńszym, kolego.
– Ja tam wolę cienkim, niżby rosochatym,
od grubego kija mogą pęknąć gnaty.
I słowo do słowa i kłótnia gotowa,
już wściekłość im pięści zaciska,
o pokój apele tu dadzą niewiele
słowami nienawiść wytryska.
Dozorca ich dojrzał i za drąga złapał,
natłukł im porządnie, aż się był zasapał.
I kiedy już rany im się zagoiły,
i plecy przestały być sine,
memoriał spisali do pana posłali
by średniej grubości bił kijem.
Zdarzenie po latach obrosło legendą,
i walką o wolność nazwane,
Niewolnik na polu umiera przy pracy,
lecz pan, już tym dobrym jest panem.