
Po kilku latach nikt nie pamięta,
kto tak naprawdę wojnę rozpętał.
Biją się chłopy, kopią okopy,
Gdy od krwi ślisko, jest widowisko.
Są wiadomości na pierwsze strony,
W kierunku frontu mkną eszelony.
Lecą bombowce, lecą rakiety,
Płyną trałowce, kutry, korwety.
Ranni dostają medal za rany,
Za męstwo czasem krzyż pozłacany,
Urlopy częściej dostają młodzi,
By mogli nowych żołnierzy płodzić.
Wojna jest wielką fabryką męstwa,
Aż do przegranej, aż do zwycięstwa.
A potem strony siądą przy stole,
Każdy coś zyska, każdy coś straci,
Finał tych rozmów już w protokole,
Kto ile komu musi zapłacić.
Staną pomniki, będą przemowy,
Już weterani jeżdżą po szkołach,
Pieśni lud wezwą do odbudowy,
Ambasadorów znów się powoła.
Po latach nikt już prawdy nie pozna,
Kto w słusznej sprawie ginął, kto nie,
Każdą historię zakłamać można,
I bohaterów czas nowych mieć.
I tylko matka będzie pamiętać
Dzień gdy ze sztabu telegram doszedł,
Że syn jej poległ dwa dni po Świętach,
I krzyk swój
Oddaj go Boże najświętszy proszę.