
Krzyczeli, że planeta płonie,
że zaraz będzie życia koniec,
A pada deszcz.
Kleili do asfaltu dłonie,
Lody topnieją, ziemia tonie,
A pada deszcz.
Wyjrzał przez okno pan Trzaskowski,
Zakrzyknął: spłoną miasta wioski,
A pada deszcz.
Wołają: nie patrz na pogodę,
Ty łap do wiader z nieba wodę,
Gdy pada deszcz.
Nie jeździj chłopie samochodem,
Bo robisz klimatowi szkodę,
Wciąż pada deszcz.
Gdy upał, krzyczą katastrofa,
Trzeba do jaskiń się wycofać,
Znów pada deszcz.
Grzech pierworodny w życie wchodzi,
Że od narodzin światu szkodzisz.
Spowiadaj się.
Ze swego śladu węglowego,
Ze swego pieca gazowego,
Że pada deszcz.