Noc ciemna choć ledwo wybiła szesnasta,
Wracałem z wycieczki za miasto do miasta.
By nie stać w koreczkach, to wcale nienowy
Mam pomysł by skrótem przez Plac Ratuszowy,
Tak myknąć szybciutko i wprost na Matejki,
I długie na światłach ominąć kolejki.
 
Więc jadę wolniutko, pozdrawiam Neptuna,
Gdy nagle niebieska dogania mnie łuna.
Więc grzecznie przystaję, uchylam okienko,
Pan władza z uśmiechem melduje się prędko,
I pyta dlaczego przez sam środek miasta
Przejeżdżam gdy dawno minęła trzynasta.
 
Bo do tej godziny wjeżdżają z dostawą,
A teraz mi mandat nałożyć ma prawo.
Szybciutko wymyślam obrony mej atut,
Że walczę w ten sposób ze zmianą klimatu.
Bo drogę skracając przez Plac Ratuszowy,
Ślad, przecież, najmniejszy zostawiam węglowy.
Że wszystko to robię dla dobra planety.
Lecz on dla klimatu nieczuły niestety.
 
W obronie klimatu jam gotów i zginąć,
Nie tylko zakazu znak głupi ominąć.
Nie można być biernym, gdy klimat się zmienia,
Nie pierwszy ja więźniem zostanę sumienia.
Być może pan sędzia, lub pani sędzina,
Uwierzy, że przecież walczyłem o klimat.
A gdyby, to Strasburg mnie musi obronić,
Precz z prześladowaniem! Niech żyją Zieloni!
 
Na fotografii Neptun z Jeleniej Góry wieczorową porą.
PS.
Gdyby ktoś uwierzył, że prawo złamałem,
i śmiało na zakaz pod ratusz wjechałem,
To muszę przeprosić i szybko sprostować,
że wszystko to bujda i to na resorach.
Bo praw nie szanować i łamać je wolno,
by rządy obalać, gdy kradną nam wolność.
5 1 głos
Ranking Ocen
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.