
Skoro betonem trwamy przy Zielonym Ładzie,
I promowaniu, że tak powiem, kontrkultury,
I skoro wciąż pieniądze są w szufladzie,
By je rozdawać inżynierom bez matury.
Skoro dokładnie wszystko stoi już na głowie,
Co z tym zamierzam zrobić zaraz wam opowiem.
Korzystając z praw głoszonych przez „odlotów”,
I w dekretach opisanych jako norma,
Wynalazłem sobie niszę wśród bełkotu,
A ta nisza, proszę państwa tak wygląda.
(Tu na wesołą nutę)
Od dzisiaj jestem orangutanem,
Chronionym wprost z Borneo ssakiem,
Końcówkę mam, bo jestem panem
Orangutanem i Polakiem.
I proszę mnie nie prześladować,
Za gatunkową przynależność,
Całkiem jest w normie moja głowa,
Mam całkowitą tutaj pewność.
Więc teraz żądam akceptacji,
Prawa do dumy z tej przyczyny,
Ochrony mojej populacji,
I żadnej nie chcę słyszeć kpiny.
Czy dotąd wszystko z duchem czasu,
Co wyłożyłem wam w przedmowie?
Więc ja, jako mieszkaniec lasu,
W lesie mam zamiar mieszkać sobie.
I oczywiście, żadnych zgłoszeń,
Żadnych zezwoleń i przyłączy,
Domek to będzie „siadać proszę”,
Co mnie z przyrodą bardzo złączy.
Bliziutko wsi go wybuduję,
Na skraju, by do sklepu blisko,
Hamak do sosen przymocuję,
Ale to jeszcze nie jest wszystko.
Jako zwierz dziki i chroniony,
Zamierzam wszelkich wygód żądać,
Mam adwokatów dwóch znajomych,
Co będą praw moich doglądać.
Więc o podatkach nie ma mowy.
Zwierząt nie tyczą takie prawa,
Wybijcie sobie zatem z głowy,
Że będę jakieś PiTy składał.
Jeśli podoba ci się pomysł,
Korzystaj z niego mój rodaku,
Przecież w tym świecie powalonym,
Ochrona prawna jest dziwaków.
A gdy ktoś zamknąć mnie spróbuje,
To bardzo proszę w dobrym ZOO,
Niech mi tam domek wybuduje,
I wybieg i ogrodzi w koło.
I mam mieć tam posiłki strawne,
Wszelkie wygody, bo zagrożę,
Że wam wyginę i przepadnę
I się w niewoli nie rozmnożę.
Ale to co kazde z nas moze sobie wybrac zwierzątko?… jakby co?