Słowa cię wyniosą na cokół wysoki.
Ech, poniosą ciebie nad białe obłoki.
I będą kołysać jakoby matula.
Poniosą daleko w lektyce jak króla.
 
A wrogi słowami skruszą twe pomniki.
A wrogi oczernią, że znów będziesz nikim.
Rozbiją, wyśmieją, zadepczą, przeżują,
I zniszczą, w proch zetrą, na koniec oplują.
 
Dla jednych ty świętym, dla drugich bandytą.
Dla swoich duszyczką, dla tamtych łachmytą.
Więc uszy zamykam i ciszę wybieram.
Niech wojny się toczą beze mnie od teraz.
0 0 głosów
Ranking Ocen
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.