
Składam wiersze w wymarłym języku.
Kto pamięta jeszcze jego znaki.
Nie mam tutaj wielu czytelników,
Czasem zajrzą tu wędrowne ptaki.
Czasem wiatr do jaskini mej wpadnie,
I zaświszczy pomiędzy skałami,
Nieskończony wiersz jakiś ukradnie,
Zaszeleści jak liśćmi słowami.
Taka cisza na Wyspie Umarłych,
Na cyprysach dzień gasi zielenie,
Noc nie perły gwiazd sypie lecz czarnym
Aksamitem zasmuca przestrzenie.
Tak tu dobrze w samotnej mej ciszy,
Przy ognisku chcą ogrzać się cienie,
O czym szepczą nikt z żywych nie słyszy,
Z jakich głębin przychodzą, ja nie wiem.
Taka cisza na Wyspie Umarłych.
Nic tu wielkość nie znaczy miniona,
Kto tu przybył odbiciem jest marnym
Dumy, którą pan czasu pokonał.