Wyszedł z głowy i nie wrócił do niej taki jaki był,
Myślał, że zawróci Wisłę, wrócił przemielony w pył.
Ze zwieszoną wracał głową, jak pobity w boju chwat,
Wracał wiersz by podjąć nową bitwę o wspanialszy świat.
Aż pozbierał w jedno miejsce wiersze zamienione w pył,
Przedsiębiorca co miał serce i w fantazjach swoich żył.
Dodał wody i cementu, związał słowa w formę cegieł,
Wieżę z cegieł tych zbudował, co szczyt miała prawie w niebie.
Kto na szczycie wieży stanął, na dół wracał odmieniony,
Nic nie było takie samo, gdy już zszedł po schodach stromych.
Jakby sens zyskało życie, jakby ludziom rosły skrzydła,
Tym co weszli całkowicie, mówię wam, proza obrzydła.
Prokurator co nie wierzył, że ta wieża ludzi zmienia,
Gdy zszedł z wieży pisał wierszem nawet akty oskarżenia.
A księgowa, pani Hania, co na szczyt weszła z trudnością,
W wiersze składa swe równania, recytując je z lubością.
A mówili, że poezja ma niewielki wpływ na życie,
I jak zwykle się mylili, wejdźcie, sami zobaczycie.
0 0 głosów
Ranking Ocen
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się z naszą polityką prywatności.