
Władca gór całego świata,
Duch przedwieczny samowładny,
Co potrafi jak ptak latać,
Jest tych stron mieszkańcem dawnym.
Karkonosze na mieszkanie
Obrał sobie przed wiekami,
Z chmur skłębionych patrzy na nie,
Snuje się między skałami.
Po to jest tu, by strumienie
W dół płynęły, a nie w góry,
Żeby wilki i jelenie
Przestrzegały praw natury.
On jest sędzią sprawiedliwym,
Hałaśliwym plącze drogi,
Dla złych bywa uciążliwy,
Lubi pomoc nieść ubogim.
Zna historia jego psoty,
Zna też Ducha Gór potknięcie,
Gdy dla pewnej pięknej trzpioty,
Zdradził tajne swe zaklęcie.
Wtedy Liczyrzepą został,
Lecz kto wspomni to przezwisko,
Duch Gór go przemieni w osła,
Albo strąci go w urwisko.
Póki jest tu w górach naszych,
Pięknem nieuchwytnym bywa,
Czasem burzą nas przestraszy,
Albo deszczem nas obmywa.
Jest puchacza nocnym głosem,
Przy księżycu wilka wyciem,
Śpiewającym czarnym kosem,
Ciszą lasu o przedświcie.
Łatwo spotkać Ducha Gór
Gdy zmęczony siądziesz w ciszy,
Pod pułapem niskich chmur,
Jakby wiatru gwizd usłyszysz.
A to przecież nie jest wiatr,
To on gra zadowolony,
Byś w szeroki poniósł świat
Ducha Gór miłosne tony.
W zmysłach twoich on się staje
Zamyśleniem i wspomnieniem,
I szemrzącym jest ruczajem,
Który gasił twe pragnienie.
Jest zapachem ziół rozgrzanych,
Jest w schronisku kawy łykiem,
Czasem jest niezapomnianym.
Zimnej skały jest dotykiem,
Gdy ze sobą go zabierzesz
W swoje gdzieś odległe strony,
To powrócisz tutaj, wierzę,
Duchem Gór zauroczony.